Zapraszamy do współpracy!

ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY :D
Chcielibyśmy, abyście przesyłali recenzje filmów i książek, które lubicie oraz propozycje, które my mamy zaprezentować. ;)

Adresy, na które możecie przesyłać swoje recenzje:
ewap1231@gmail.com
k.nadolski.kn@gmail.com

wtorek, 17 grudnia 2013

„Moonwalk” Michael Jackson


Po przeczytaniu książki „Moonwalk”, której autorem jest sam Michael Jackson, jestem pod wielkim wrażeniem. Opowiada ona o życiu wielkiej gwiazdy. Wielu osobom może wydawać się, że życie takiej osoby jest doskonałe. Książka ta pokazuje przebieg kariery Jacko.
Opowiada on o swoim dzieciństwie, które spędził przede wszystkim na pracy. Zaczął karierę w wieku 5 lat. Dość dokładnie są opisane jego relacje rodzinne: bezgraniczna miłość do matki oraz napięte stosunki z ojcem. Książka opisuje także powstawanie płyt, które nagrywał z zespołem The Jackson 5 oraz solowo. Najwięcej uwagi poświęcone jest powstaniu płyty „Thriller”. Michael mówi tam o niezwykle pracowitym okresie. O tym, jak kilkakrotnie musiał  nagrywać niektóre partie materiału. Jednak to, co do tej pory napisałam, odnosi się do ogólnego zarysu książki. Według mnie to nie tylko wspomnienia supergwiazdy. Jest to książka o marzeniach, za które zapłacił cenę samotności. „Sukces zawsze przynosi poczucie osamotnienia. To prawda. Ludzie myślą, że jesteś szczęśliwy, ale wcale tak nie jest.” Tak pisał.
Książka bardzo motywuje do stawiania sobie celów. Sama osoba Jacksona motywuje. Był on człowiekiem, który od zwykłego chłopca z Gary stał się Królem Popu. Wszystko osiągnął dzięki swoim marzeniom i pracowitości.
Czytając ostatnią kartkę książki natknęłam się na cytat, który w dużym stopniu zmusza mnie do przemyśleń. „Było w historii wielu artystów, których życie ułożyło się tragicznie. Liczni naprawdę wielcy ludzie cierpieli i umierali z powodu napięcia nerwowego, narkotyków i alkoholu. To bardzo smutne. Jako ich wierny fan czuję się zawiedziony, że nie mogłem śledzić ich twórczego rozwoju w późniejszym okresie ich życia. Mimo woli często zastanawiam się, jakie role mogłaby zagrać Marlin Monroe albo co mógł w latach 80. osiągnąć Jimi Hendrix.”
Myślę, że tak czuje się teraz wielu ludzi. Żałują, że nie urodzili się, kiedy Jacko był na szczycie.


Zespół redakcyjny :)


2 komentarze:

  1. Michael nie lubił określenia Jacko. Osobiście też mi się nie podoba, więc moim zdaniem zamiast Jacko,samo Jackson pasowało by lepiej. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. myślę, że jest dumny z tego, że ludzie czytają jego biografię i nie byłby zły za to określenie :)

    OdpowiedzUsuń