„Kamienie na szaniec”
Roberta Glińskiego są ekranizacją powieści Aleksandra Kamińskiego pod tym samym
tytułem. Film opowiada wstrząsającą
historię oddania, poświęcenia i patriotyzmu młodych Polaków żyjących w czasie
II wojny światowej.
Głowni bohaterowie to
maturzyści warszawskiego liceum, którzy snuli ambitne plany na przyszłość. Ich
beztroskie życie przerwała wojna. Z dniem 1 września 1939 roku byli zmuszeni
wkroczyć w dorosłość i stanąć do walki o przeżycie. Nie było to łatwe zadanie,
zwłaszcza, że, jak przystało na wzorowych harcerzy, postanowili przeciwstawić
się okupantowi, ryzykując wszystko. W tych trudnych czasach pełnych przemocy,
strachu, wszechobecnej śmierci próbowali jednak żyć „pełnią życia”.
Reżyser postawił na
młodych, mało znanych aktorów, co było doskonałym posunięciem i atutem filmu.
Główne role zagrali: Kamil Szeptycki jako Alek, Marcel Sabat jako Zośka i
Tomasz Ziętek jako Rudy. Ekranizacja Glińskiego koncentruje się na wzajemnej
relacji dwóch bohaterów: Tadeusza Zawadzkiego i Jana Bytnara. Rola Alka okazała
się drugoplanową, jednak nie mniej aktor spisał się w niej doskonale. Marcel
Sabat w roli Zośki świetnie oddał przyjacielską miłość, poświęcenie, ale
również niemoc. Słabym ogniwem jest z kolei Sandra Staniszewska w roli Hali
Glińskiej. Postać dziewczyny Zośki została przerysowana. Brak jej naturalności.
Najbardziej jednak zapada w pamięci rola Tomasza Ziętka, który swoją grą dobitnie
pokazał tragizm położenia Rudego oraz
jego nowe, młodzieńcze oblicze.
Twórcy postanowili w
pewnym stopniu odejść od książkowego pierwowzoru. Film pokazuje bohaterów na
nowo. To chłopcy, którzy oprócz wielu zalet, mają także wady. Nie są tak
nieskazitelni jak książkowi - w przeciwieństwie do nich przeklinają, nie jest
im obce pożądanie, są pełni rozterek i wahań. Robert Gliński zdecydował się też
na użycie mocnych środków wyrazu. Reżyser unika patosu, nie tworzy spiżowego
pomnika znanych każdemu uczniowi postaci. Lepi ich z gliny, wydobywając ludzkie
cechy. Część związana jest z wiekiem. Wśród nich można wymienić porywczość i
brak pokory.
Robert Gliński
wyjaśniał widzom, co spowodowało, że postanowił nie być do końca wierny
książce. Zdecydował się na odbrązowienie "Zośki", "Rudego"
i "Alka": „Chciałem pokazać realistyczne postaci, a nie wybielone
posągi. Weszli w okupację zupełnie nieprzygotowani, niewyszkoleni. Film
pokazuje przemianę nieopierzonych młodzieńców w wojsko”. Taki sposób prezentacji bohaterów dodaje im
realności, sprawia, że ich odwaga przestaje być nieosiągalną cnotą.
Krytycznie do adaptacji
autorstwa Roberta Glińskiego odniosła się komenda Szczepu 23 Warszawskich
Drużyn Harcerskich i Zuchowych "Pomarańczarnia". - Film, noszący
tytuł identyczny z tytułem książki Aleksandra Kamińskiego, w znaczącym stopniu
odbiega od historycznych wydarzeń opisanych w książce i od rzeczywistych losów
i postaw bohaterów książki - napisano w oświadczeniu Komendy, które przesłał
harcmistrz Marek Podwysocki z Harcerskiej Fundacji Pomarańczarni. Myślę jednak,
że tytuł filmu nie może przekreślić wrażeń, po jego obejrzeniu oraz roli, jaką
pełni.
Jak powiedział sam
reżyser: „Ekranowa wizja „Kamieni na szaniec” poprzez budzone emocje i postawy
młodych bohaterów ma skłaniać do refleksji na temat wartości, nie tylko
patriotyzmu, ale także przyjaźni i miłości – samego życia, bo aby żyć, trzeba
myśleć i czuć”. "Kamienie na szaniec" nie są zwyczajną ekranizacją
szkolnej lektury i dzięki temu docierają do młodych widzów. Pokazują, że zwykli
ludzie potrafią wznieść się na wyżyny człowieczeństwa w sytuacjach granicznych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz